A dinosaur
A dinosaur
A dinosaur
A dinosaur
A dinosaur

POZNAJ FILANTROPKĘ: MAŁGORZATA LASOTA

Nazywam się Małgorzata Lasota. Mam 46 lat. Urodziłam się na Mazurach, w małej miejscowości Lidzbark nad rzeką Wel, tzw. bramą wjazdową do Warmii i Mazur. Już tam nie mieszkam, ale przywiązanie do natury, jej piękna i dzikości, miałam okazję właśnie tam poznać.

Przyroda była ze mną od najmłodszych lat. Tata był myśliwym, ale więcej czasu jako rodzina poświęcaliśmy na pomaganiu, sadzeniu lasu, dokarmianiu zimą zwierząt, czy wstawaniu bardzo wcześnie rano, aby zliczyć dziką zwierzynę niż typowe działania łowcze. Jako małe dziecko byłam wstanie odróżnić gatunki drzew, jak wygląda wydra, jeleń czy sarna. Po lekcjach bawiłam się nad rzeką Wel, razem z kolegami i koleżankami ze szkoły. Las, rzeka i jeziora to był nasz plac zabaw. Na Wielkanoc zawsze jechaliśmy do lasu, mama smażyła jajecznicę a tata chował małe upominki w runie leśnym. Później z siostrą szukałyśmy „zajączka”. Z Mazur przeniosłam się z rodziną w góry i tam dalej przyroda była dla mnie istotna, rozpoczęła się od nauki wędrowania, obserwowania jak się zmienia, jak inaczej wyglądają rzeki w górach.

Dzisiaj mieszkam już w innym miejscu, w Wolsztynie, Wielkopolska i przyroda ze mną została.  Znowu jeziora, ale często wracam w góry, kiedy tylko mogę. Nie jestem fanem weekendowych „city break’ów” a raczej, „gdzie można się gdzieś przejść i zobaczyć zwierzęta, albo wspiąć się na górę”. Cudownie było obserwować na spacerze podczas czasów covidowych, więcej saren, jeleni, ujrzeć białego daniela, lisy, zające, czy borsuka nawet. Został nagrany piękny film o tym zjawisku, a ja to widziałam na własne oczy, we własnym środowisku. Po raz kolejny zrozumiałam, jak ważne jest dbanie o środowisko, każdego z nas i jak nasza pomoc jest potrzebna.

Moje zaangażowanie w ochronę przyrody jest na różnych poziomach. Zakładając ogród kilkanaście lat temu, postawiłam na prawdziwą łąkę. Dotarłam do profesora, który ręcznie zbierał nasiona i założył firmę, sprzedającą mieszanki staropolskiej łąki. Pamiętam jak moje małe wtedy dzieci, chodziły po zaoranym polu, rozsiewając ręcznie nasiona wymieszane z trocinami. Sąsiedzi, rolnicy, z pewnością się  zastanawiali, co ta „miastowa” znowu wymyśliła. Ale miałam swoją wizję. Dzisiaj łąka jest cudowna, są zające, jeże, mnóstwo owadów, ptaków. Nietoperz ma na imię Jurek, a kolejne pokolenia wróbli, szpaków i kosów są w naszym ogrodzie. O dziwo drzewa czereśni, były nietknięte, do czasu jak nie zebrałam sama owoców. Oczywiście trochę zostawiłam mojej ptaszarni. Znajomi dzwoniąc do mnie kiedy jestem w ogrodzie, pytają czy jestem w jakimś zoo, tak u mnie głośno w ogrodzie. W ostatnim czasie przygotowuję część ogrodu do zasadzenia leszczyny, aby wiewiórki które mnie odwiedzają na czereśnie, miały orzechy. W okolicach mojego domu, niestety nie ma żadnych leszczyn, gdyż las jest zasadzony iglastymi drzewami a nie pozostawiony, by dziko rosnąć. Moje działania w przyrodę, są również bardziej oczywiste, jak zainstalowanie paneli fotowoltaicznych, ogrzewanie domu dzięki pompie ciepła, segregacja śmieci, świadome zakupy do domu i nauka dzieci gospodarowania jedzenia i uprawiania własnego ogródka. Będąc na spacerze w lesie, zawsze zbieramy śmieci, gdyż wiemy, że mogą one stanowić śmiertelną pułapkę dla ich mieszkańców.

WWF wspieram finansowo od kilkunastu lat regularnie, a szczególnie projekt rysie. To marzenie kilkanaście lat temu było bardzo odległe, aby zobaczyć rysia w Polsce, wiedzieć, że gdzieś w naszych cudownych polskich lasach, mogą żyć sobie dziko.  Będąc kilka lat temu w Białowieży i widząc efekty pracy, mogłam powiedzieć mojej rodzinie, że to między innymi  dzięki regularnym działaniom zwykłych osób jak ja, można tak wiele zdziałać.  Wspieranie finansowe jest ważne, wiem to widząc, jak wydawane są środki finansowe przez rząd, ze ochrona przyrody jest na samym końcu. Mamy parki narodowe, świetnie, że tyle osób je odwiedza, ale szkoda, że nie ma większego wsparcia finansowego ze strony rządu, który zarządza naszymi podatkami. Żałuję, że nie ma programów edukacyjnych w szkołach, regionalnej dumy, że na naszych terenach np. dbamy szczególnie o te konkretne gatunki zwierząt. To są wszystko niesamowite możliwości, które jak na razie nie wykorzystujemy jako naród.

Moje najciekawsze wspomnienia z naturą, to co roku na przełomie stycznia i lutego obserwacja tej samej pary żurawi, która przylatuje do pobliskiego stawu i bardzo wczesnym rankiem budzi nas. Jest to taka radość, że znowu udało im się przylecieć bezpiecznie do Polski, mogą się żywić na mojej łące i doczekać się kolejnego potomstwa.  Będąc w Yellowstone zobaczenia stada bizonów, które „były u siebie”, nie uciekały przed samochodami, po prostu były.

Od tego roku należę również do grona Filantropek XXI wieku. Uczestniczenie w wypuszczaniu rysicy w dzień matki (piękny symbol), obcowanie z przyrodnikami, którzy całym swoim sercem, angażują się w pracę, to było niesamowite doświadczenie. Zobaczenie jak najnowocześniejsza technologia jest używana do projektu,  jak dzięki technologii można lepiej zrozumieć zachowania rysi i reagowanie, gdy dzieje się coś nie tak. WWF jestem Wam dozgonnie wdzięczna za te wspaniałe doświadczenie!!! Wraz z osobami z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego działacie cuda! Wasze działania napawają mnie nadzieją, że moje dzieci będą mogły widzieć jeszcze wiele zwierząt w swoim dorosłych życiu, czy w Polsce, czy za granicą.

Na co dzień, moja praca jest raczej daleka od obcowania z przyrodą. Pracuję w międzynarodowej korporacji w sektorze farmaceutycznym. Dumna jestem z tego, że firma w której pracuję aktywnie działa w zakresie zero emisyjności i neutralności klimatycznej.

Piszę te kilka słów, będąc w drodze do Tatr Słowackich. Mam nadzieję, spotkać tam ślady niedźwiedzi, usłyszeć coraz mniej płochliwe świstaki i zobaczyć bardzo już odważne kozice.

Małgorzata Lasota

Chronimy przyrodę z ludźmi i dla ludzi

Możesz nam pomóc, wpłacając darowiznę na poniższy numer konta:

Fundacja WWF Polska
ul. Usypiskowa 11
02-386 Warszawa

Kontakt dla Darczyńców
programu Filantrop XXI: